środa, 11 lutego 2009

jako w niebie tak i na ziemi (dla Stasia)

dziwna i obca
jest ta nasza modlitwa
jako w niebie tak i na ziemi
od razu widać
że ją wymyślił ktoś
kto już tam był

my przecież
urządzilibyśmy niebo po swojemu
biurko najlepiej żeby stało pod oknem
cień firanki pada na otwarty zeszyt
i w nieładzie porozkładane książki

i jeszcze świeże kwiaty
nagietki w lipcu
wiosną zawsze konwalie
a zimą róże prosto z aalsmeer
przez okno pachnie las
a z kuchni na oliwie smażona cebula
znak że będzie deszcz i spaghetti

znowu jesteśmy młodzi
może troszeczkę szczuplejsi
nasze dzieci są małe i ufne
i tak niewiele potrzeba
bo cieszy już sama obecność

jako na ziemi
tak i w niebie
przeżyjemy wszystko na nowo

pozbawieni ciał
alternatyw i wątpliwości
będziemy mieli szansę
tego wszystkiego nie zepsuć


sobota, 7 lutego 2009

podobno

podobno
człowiek w chwili zagrożenia życia
jest zdolny do tak wspaniałych rzeczy
o które nikt by go nawet nie podejrzewał
a przecież żyjemy
w ciągłym i nieustającym zagrożeniu życia

i nic


czwartek, 5 lutego 2009

rondo grunwaldzkie (z gałczyńskiego)

Stoję na światłach na rondzie.
Jedzie autobus, tłum wsiądzie,
zostawi pusty przystanek.
Ja jeszcze chwilę zostanę.

Zielone: idź! Lecz ja stoję.
Do rytmu miasta się stroję.
Jak moja stara gitara.
Już nastrojony? Zaraz....

Zielone? Nie, znów czerwone,
z ukosa patrzę na wronę
jak się zamienia w człowieka
i na przystanku już czeka.

Na narzeczoną? Na żonę?
Zielone? Ciągle czerwone.
Silniki aut jak fabryka,
jak nowoczesna muzyka.

Lecz coraz mniej już ją słyszę,
bo krzyczą do mnie afisze.
Zgubiono klucze. Pęk cały.
„Kalkwerk” w teatrze „Starym”.

Krawiec. Galanteryjny.
(„To nasz autobus. Biegnijmy.”)
Wynajmę pokój. Niedrogo.
Zaprasza nocny klub go-go.

A rondo jest jak mgławica.
Patrzę i się zachwycam
jak auta, planety, księżyce
się rozjeżdżają w ulice.

Kosmiczny wiatr chyba czuję.
Rondo jak wiatrak wiruje,
zdaje się zaraz poleci
jak zabaweczka dla dzieci.

Zielone? Tak, tak, zielone.
Przechodzę na drugą stronę.
I ginę w wieczornym mroku.
Tam gdzie mój dom. I mój spokój.
 
prawa wszelakie sobie zastrzegam...